Przejdź do głównej zawartości

Weekend we Wschodniej Anglii



Hej. Witajcie. Po pół roku milczenia na blogu wreszcie, gdzieś wyjechałem i mam o czym napisać. Nie jest to może, aż tak ciekawy wyjazd, jak ten do Azji, ale nawet weekendowy wyjazd do Anglii może być ciekawy i niedrogi.

Do Anglii wybrałem się z moim koleżankami, Martą i Moniką, z którymi miałem już okazje razem podróżować (w czasach przed tym blogiem. Może kiedyś zdecyduję się opisać jakieś wyprawy zprzeszłości). Wybraliśmy się weekend + poniedziałek (28.II - 2.III.2015). Za bilety z Modlina do Stansted zapłaciliśmy po 160 złotych w dwie strony.

Jako, że w takim samym składzie mieliśmy już okazję pozwiedzać Londyn, to postanowiliśmy pojeździć, autostopem, po okolicach lotniska Stansted, czyli po wschodniej Anglii, a dokładniej zobaczyć: Colchester, Ipswich, Bury St. Edmunds i Cambridge.





Z Modlina przylecieliśmy na Stansted o 8 czasu lokalnego. Na miejscu przywitała nas wietrzna i deszczowa pogoda (na nasze szczęście później było już lepiej). By dotrzeć na miesce do łapania stopa musieliśmy przejść przez błoto, więc gdy trochę się baliśmy, że nikt się nie zatrzyma, ale po około 30 minutach zatrzymał się człowiek, który zabrał nas do Colchester.




jesteśmy w Colchester
 Colchester jest uważany, za najstarsze miasto w Anglii. Po dotarciu weszliśmy do ratusza, gdzie akurat odbywały się targi turystyczne


High Street


Budynek w tle to Jumbo Tower - wieża ciśnień

Ratusz

królowa Wiktoria

Targi w ratuszu





handlowa uliczka



Następnie ruszyliśmy do ruin kościoła świętego Botolpha, a później do muzeum historii naturalnej, które znajduje się w dawnym kosciele. Wstęp był wolny, ale muzeum dość małe.





kot - kamera


Po wizycie w muzeum weszliśmy do Parku wokół zamku. Zamek został zbudowany przez Normanów, w XI wieku, w miejscu dawnej rzymskiej świątyni. Do zmaku nie weszliśmy ze względu na cenę biletów.





w trakcie pobytu w parku, posiliśmy się jedzeniem(tj schabowymi), które przywiozły dziewczyny

studnia - jedyna część zamku, gdzie udało nam się wejść bez opłaty


rzymskie mury

angielskie domy

  Z Colchester dość szybko udało nam się złapać stopa do Ipswich. Po dotarciu umówiliśmy się z naszym gospodarzem na spotkanie, a sami zaczeliśmy zwiedzać miasto, przez półtorej godziny.




Ratusz




to co wygląda jak kościół, później okazało się być czymś innym






Gdy już trochę zmęczeni i zmarznięci weszliśmy, do, jak myślieliśmy, koscioła, a okazło się, ze do baru /restauracji, to zatrzymaliśmy się tam na herbatę. Nasz gospodarz stwierdził potem, że to chyba wciąż jest kościół, tylko próbuje przyciągnąć wiernych w ten sposób, ale ciężko nam w to uwierzyć.


Po połtorej godzinie od przybycia do Ipswich, spotkaliśmy się z naszym gospodarzem Michaelem. Ten zabrał nas najpierw do swojego domu na przedmieściach, gdzie zostawilismy rzeczy, a potem na wycieczkę do miasta Woodbridge.
Dom Michaela

Odpływ w porcie - statki stoją w błocie

Ratusz w Woodbridge



 Po wizycie w Woodbridge wróciliśmy do domu Michaela, gdzie nauczył nas, że nie możemy być jak zwierzęta i musimy pić herbatę z mlekiem. (Ja się już przyzwyczaiłem po poprzedniej wyjeździe do picia herbaty z mlekiem, ale dla dziewczyn była to nowość). Potem wspólnie ugotowaliśmy jedzenie.
W domu Michaela (ja udaję, że umiem grać na mandolinie)




 Rano dziewczyny wybrały się do kościoła katolickiego, na mszę, a ja ruszyłem zobaczyć jeszcze trochę Ipswich. Potem Michael zabrał nas w miejsce, gdzie mogliśmy łapać stopa.












Dość szybko udało nam się złapać samochód jadący do naszego kolejnego celu, Bury St. Edmunds. Miasteczko, gdzie pochowany jest Edmund Męczennik, król Anglii Wschodniej, zabity przez wikingów.

W Bury znajdują się ruiny opactwa, które przez wieki było celem pielgrzymów. Miasteczko jest dość ciekawe, ale niezbyt duże, w sam raz na jedną-dwie godziny zwiedzania.


hura dotarliśmy. Jak ktoś jest spostrzegawczy, to zauważy, że na tej kartce jest inny napis, niż na tej co zdjęcie wyżej










Katedra






St. Mary's Church z XV wieku






podobno jest najmniejszy pub w Anglii (8 metrów kwadartowych)





W Bury mieliśmy najdłuższy czas oczekiwania na stopa. Nasz kierowca miał nas dowieźć tylk do Newmarket, ale ostatecznie zabrał nas na przedmieścia Cambridge.




 W Cambridge musieliśmy się rozdzielić na nocleg. Ja nocowałem u swojego kolegi, a Marta i Monika u człowieka z Couchsurfingu, który był mocno zajęty nauką. Na początku ruszyliśmy w stronę domu ich hosta, który okazał się starym akademikiem St. John's Collage.


The Church of the Holy Sepulchre, Cambridge

Bridge St.


tęcza widziana z akademia St John's Collage






Ian który przyjmował dziewczyny był mocno zajęty, więc postanowiliśmy pozwidzać co się jeszcze da i rozdzielić się jak najpóźniej. Co ciekawe po godzinie 18, większość kawiarni była już zamknięta i musielismy wejść do Starbucksa, bo jako jedyny był otwarty do 20. Wydało nam się to dość dziwne, jak na miasto akademickie.

po lewo King's College, a po prawej Senat University of Cambridge




Corpus Christi College





Po 19 rozdzieliśmy się. Ja zostałem przyjęty przez Michała, Milenę i Sarę, oraz umywalkę z dwoma kranami.

angielska myśl techniczna




Spotkaliśmy sie o 10 i zaczeliśmy zwiedzać. Niestety wejscie do wielu ciekawych miesc jest dośc drogie, a nasz wyjazd budżetowy. Musieliśmy więc zadowolić się tym co było dostępne bez biletów.

Trinity College - Henryk VIII z drewnianą nogą od stołu zamiast berła




rzeka Cam

Biblioteka Pepysa

Magdalene College




most westchnień
 


Clare College


most matematyczny - w swojej pierwotnej wersji zbudowany bez gwoździ






Peterhouse

Peterhouse

Peterhouse
 
muzeum - tabliczka informuje, że wstęp jest darmowy, ale w poniedziłek zamknięte



Sedgwick Museum of Earth Sciences

Ostatnia część podróży odbyła się w autobusie National Express, gdyż woleliśmy nie ryzykować łapania stopa na lotnisko.


Nasze zakupy

Stansted i bardzo dobre ciastka

Modlin - hura
Jeśli kogoś to ineteresuje to całkowity koszt wyjazdu to 285 złotych od osoby, gdzie autobus na lotnisko kosztował więcej niż pojedyńczy lot. Gdybysmy od razu kupili bilety na autobus moglibyśmy zaoszczędzić kilka funtów.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Norwegia 2015 cz III (Trondheim, Bodø, Lofoty)

W piątek 3 lipca około 15:30 dotarłem do Trondheim. Zostałem wysadzony w samym centrum i teoretycznie mogłem pozwiedzać jeszcze tego samego dnia miasto, ale byłem potwornie zmęczony.

Szkocja 2017 VI - Fort William, Loch Lomond

12 ‎lipca 2017 opuściłem wyspę Skye. Dzięki autostopowi dostałem się pod zamek Eilean Donan. Do samego zamku nie wszedłem, ale widoki z zewnątrz wspaniałe. On 12 of July I left the Isle of Skye and hitchhiked to Dornie where the Eilean Donan castle is located. I didn’t enter the castle but the views from the outside were splendid. 

Norwegia 2015 cz IV (Tromsø, Alta i droga do Nordkapp)

To miał być już ostatni wpis z Norwegii, ale ze względu na ilość zdjęć i to, że to już mam przygotowane, postanowiłem go jednak rozbić na 2.