To miał być już ostatni wpis z Norwegii, ale ze względu na ilość zdjęć i to, że to już mam przygotowane, postanowiłem go jednak rozbić na 2.
7 lipca 2015 około 21 dotarłem do Tromsø. Dzień przed planem, ale
napisałem na lokalnej grupie CS, z zapytaniem, czy ktoś mnie
przygarnie i postanowiłem poczekać na odpowiedź. Na miejscu było
bardzo zimno. Musiałem się wreszcie ciepło ubrać. Pochodziłem po
centrum, aż w końcu postanowiłem rozbić namiot, w mieście.
Udało mi się znaleźć miejsce, choć w strasznych chaszczach i
rankiem przedzierając się przez nie miałem całe mokre
spodnie. Przy okazji wyszło też, że moje badziewne buty przeciekają miejscami.
|
na takie szaleństwo mogłem sobie pozwolić dzięki oddaniu butelek do zwrotu (patrz część trzecia) |
|
kabanos z renifera. Kupiłem - nic specjalnego |
Rano zacząłem zwiedzić miasto, wciąż z
myślą, że może na jedną noc ktoś mnie przygarnie. Udałem się
do Muzeum Perspektywy, które okazało się być bezpłatne, ale i
niezbyt ciekawe(zdjęcia, którym nie wolno robić zdjęć), ale były
tam mapy turystyczne miasta.
Udałem się, więc do kościoła
katolickiego, katedry i kolejnego darmowego muzeum - Nordnorsk
Kunstmuseum. To było zdecydowanie ciekawsze.
|
kościół katolicki |
|
polski akcent |
|
Katedra |
|
muzeum Nordnorsk
Kunstmuseum |
Udałem
się jeszcze do trzeciego darmowego muzeum - Kunstforening, ale tam
nie było nic poza filmami po norwesku. Mieli za to darmową herbatę,
więc oczywiście skorzystałem z takiej okazji.
|
tani chleb - on istnieje!!! |
|
na bogato. Nawet pomidorka kupiłem. |
|
Polaria - muzeum, wstęp płatny. nie byłem w środku. |
|
muzeum, w którym nic nie ma |
|
darmowa herbata |
|
pomnik Helmera Hanssena, jednego z członków wyprawy Amundsena na biegun południowy, oraz statek, który brał udział w tej wyprawie |
Następnym
moim celem była kawiarnia, gdzie zamówiłem herbatę i zająłem
się blogiem i zdjęciami. Kawiarnie zamknięto o 17(chyba tylko
turyści z niej korzystają), a ja nie mając lepszego pomysłu
postanowiłem wejść na górę znajdującą się na południowy
wschód od miasta. Obok drogi, z której miałem wyruszyć dzień
później. Wreszcie też zaczęło się robić ciepło.
|
ogrodzenie mostu wygląda niczym mur więzienny |
|
Arktyczna Katedra |
Doszedłem do pewnego momentu, gdzie uznałem,
że lepiej się rozbić na noc, zostawiłem swój plecak i wszedłem
na szczyt.
|
krąg arktyczny przekroczony. nie ma mowy o nocy |
Na następny dzień, tym razem ze wszystkimi
gratami, wszedłem na szczyt, dalej idąc połoniną, by na koniec
zejść do miejscowości Solligården. Na drodze byłem dość późno
i mój plan dotarcia do Alty na noc wydawał się mało
prawdopodobny, jednak w stosunku do całościowego planu, nie byłby
to problem, bo przecież byłem dzień do przodu.
Nie
czekałem długo i dość szybko udało mi się złapać 3 okazje:
jedną do Nordkjosbotn, kolejną tylko kilka kilometrów, ale z
lepszym miejscem do łapania, a następnie z 2 żołnierzy
wracających do swojego miasta na wakacje, do Alty. W Norwegii służba
wojskowa jest obowiązkowa i z tego co słyszałem, to można robić
całkiem ciekawe rzeczy w wojsku. W drodze dowiedziałem się też, że trafiłem na pierwszy dzień z temperaturą powyżej 20 stopni na północy Norwegii.
|
postuj na kempingu, gdzie przebywała mama kierowcy |
Po
dotarciu do Alty zrobiłem zakupy w mojej ulubionej Remie 1000 i po
zjedzeniu zacząłem szukać otwartego WIFI. Napisałem wpis na blogu
i znalazłem miejsce na rozbicie namiotu.
|
Znów zakupy na bogata. Największym zawodem okazała się puszka z dzieckiem. W środku był pasztet. |
|
koło tego cmentarza rozbiłem namiot |
|
alternatywa dla prysznica, jak się nie ma lepszej opcji |
Rano ogoliłem
się korzystając z centrum handlowego. Chyba pomogło, bo ludzie
mówią, że się zatrzymują, bo nie straszę. Posiedziałem w
centrum handlowym, podładowałem baterie i ruszyłem łapać stopa w
kierunku Nordkapp.
Jako,
że Alta mimo iż ma tylko 20.000 tysięcy mieszkańców, to jest
bardzo długim miastem, byłem już zmęczony machaniem ręką, to
postanowiłem napisać kartkę. Znalazłem stację benzynową, ze
śmietnikiem pełnym kartonów i już miałem zacząć pisać, a tu
samochód się sam zatrzymał. Kobieta zauważyła, że jestem
autostopowiczem. Trochę dziwnie się czułem, bo jej były chłopak
był z Rumunii i ciągle używała zwrotów, w stylu te wasze kraje.
No, ale w sumie nie ma co się dziwić, dla norwegów nie ma żadnej
różnicy Polska, czy Rumunia.
Udało
mi się dotrzeć do Skaidi, tam próbowałem nabazgrać, coś na
swoim kartonie, ale nie mogłem nigdzie znaleźć swojego markera
(pamiętać, żeby mieć więcej niż jeden!!!). Ostatecznie i
stamtąd złapałem okazję do Olderfjord, po kilkudziesięciu
minutowym czekaniu.
|
Za Altą z krajobrazu znikają drzewa |
|
30 NOK sam nie wiem czemu się skusiłem |
Tam, ku swojemu zaskoczeniu
zatrzymałem pierwszy samochód. Kierowca, dawny dj i kierowca
autobusu puszczał mi muzykę z lat 80 i ostatecznie postanowił
zawieźć o dodatkowe 30 kilometrów dalej, żebym dojechał do
Przylądka Pólnocnego.
|
tu złapałem stopa, jak tylko przeszedłem przez drogę |
|
Renifery!!! |
Wysadził mnie pół kilometra przed
płatnym wjazdem. Jeżeli wchodzi się pieszo to wstęp jest darmowy,
natomiast pasażerowie samochodów płacą ogromne pieniądze, ale sam Nordkapp w następnym odcniku.
Komentarze
Prześlij komentarz