Przejdź do głównej zawartości

Norwegia 2015 cz III (Trondheim, Bodø, Lofoty)


W piątek 3 lipca około 15:30 dotarłem do Trondheim. Zostałem wysadzony w samym centrum i teoretycznie mogłem pozwiedzać jeszcze tego samego dnia miasto, ale byłem potwornie zmęczony.


Gamle Bybro


Olaf I Tryggvason - założyciel miasta


W Trondheim zostałem ugoszczony u Iny i jej chłopaka Andreasa. Andreas jest bardzo ciekawą osobą. Podobnie jak ja lubi podróżować autostopem, jednak nie jest typowym autostopowiczem, gdyż porusza się na wózku inwalidzkim(jego blog z podróży - http://creduluskinn.blogspot.no/).
Po wieczorze odpoczynku i okazji do wyprania ubrań, rano wybraliśmy się zobaczyć miasto.


centrum handlowe w budynkach postoczniowych







domy w dawnych magazynach



winda rowerowa


ja i moi gospodarze


 Do Katedry Nidaros wstęp był płatny i to około 40 złotych. Moi gospodarze odradzili mi ten wydatek.

Katedra Nidaros






"muszla" koncertowa na głównym placu


Vår Frue kirke






W Norwegii czułem się bezpiecznie, żadnych otwartych włazów nie zauważyłem

kiedy on z tego schodzi?







Następnie Andreas pojechał zrobić jakieś zakupy, a ja z Ina poszliśmy w stronę twierdzy Kristiansten.

Twierdza Kristiansten






Verftsbrua












Po zwiedzeniu Trondheim przygotowałem kotlety z ziemniakami i mizerią(chyba muszę nauczyć się jakichś innych polskich potraw).
udają, że im smakuje


W niedzielę rano moi gospodarze pomogli mi przygotować kartkę z napisem LOFOTEN, ponieważ Lofoty były moim kolejnym celem. Zrobiłem racuchy na śniadanie (wspomniałem wcześniej, że umiem zrobić i zostałem poproszony). Dostałem tez trochę jedzenia na drogę. Ruszyłem dość późno jak na swoje standardy, bo około 13-14, ale Andreas stwierdził, że sam by taką podróż zaczął później. Wywiózł mnie samochodem za miasto, a stamtąd dość szybko udało mi się łapać stopa. W sumie 4 około 30 kilometrowe przejazdy. W ostatnim z nich małżeństwo(kierowca zatrzymał się, bo sam jest z Lofotów), jadące do rodziców po swoje dzieci, zaproponowało mi pojechanie z nimi na obiad. Gdy usłyszałem, że na drodze będę z powrotem po 3 godzinach byłem niechętny, ale wytłumaczyli mi, że sami jakby jechali to po nocy, kiedy na drogach jest luźniej, bo nie ma tylu turystów.
smażą ostatnie placki, bo ja się już nasmażyłem





tam gdzie nie muszą być płaskie, norwegowie kładą takie włazy

z tego grilla było jedzenie


to ciemne to mięso łosia




Ponownie na drodze znalazłem się po 19 i dość długo nikt się nie zatrzymywał (pewnie z godzinę) i zacząłem tracić wiarę w nocne podróże Norwegów. Na szczęście moja polska koszulka się przydała i udało mi się złapać 70 kilometrową okazję z polską rodziną. Od kierowcy usłyszałem dużo o norwegach i samej Norwegii z perspektywy Polaka w niej mieszkającego. Dał mi też sporo rad o tym co jest tanie. Opowiedział mi też o tanim chlebie, w istnienie którego nie mogłem uwierzyć(on jest, ale jakoś nie zawsze).
W Grong łapałem o późnej porze, wierząc w słowa Norwega i gdy już myślałem, że trzeba już rozbijać namiot, zatrzymałem samochód z dwoma okołodwudziestoletnimi norwegami, jadącymi pod samo Bodø, skąd rusza prom na Lofoty(można jechać przez Narwik, ale wtedy trzeba wracać tą samą drogą). Chłopaki jechali przez całą noc, z 3-4 godzinną przerwą na sen. Jechali przez tereny głównie zniezamieszkane i wiedzili, gdzie mogą jeździć szybko. Większość norwegów przestrzega mocno przepisów, ale trudno się dziwić, gdy mandaty są gigantyczne, a przy przekroczeniu, odpowiednio dużo, ograniczenia można mieć zarzuty o usiłowanie zabójstwa. Zwykle więc w norwegii 100 kilometrów przejżdża się w 2 godziny. Warto o tym pomyśleć przy planowaniu trasy.



Łoś











Rano wysadzili mnie dość blisko od Bodø, ale nie na głównej drodze. Trochę zajęło, ale w końcu zatrzymał się polak, który zabrał mnie do miasta.








Gdy dotarłem do portu okazało się, że jeszcze prawie pięć godzin do najbliższego promu. Miałem, więc czas na zwiedzenie miasta i zakupy na ten 4 godzinny rejs.

sklep second hand, do kupienia wszystko, od łyżek, po książki



świeże krewetki











ratusz



z cyklu tania Norwegia - soki w kartonie po okło 6 koron -3 złote

moje zakupy na prom



Po zwiedzeniu miasta wróciłem do portu i usłyszałem „-hej polska-guy”. Spojrzałem na siebie i nie miałem na sobie mojej koszulki z orłem, więc o co chodzi? Okazło się, że był to Ruben, holender który już wcześniej mnie wziął na stopa. Powiedział, ze mogę śmiało się z nim zabrać.
Kiedy przyszło do płacenia, on zapłacił za siebie, a ja spytałem o bilety dla pasażerów(staliśmy na zewnątrz). Sprzedawca powiedział, że kupię na promie. Na prom wjechałem razem z Rubenem, pomijając kolejkę pieszych, kupujących bilety i w ten sposób stałem się promowym gapowiczem i zaoszczędziłem ponad 160 koron, czyli około 80 złotych.
to inny statek, ale port ten

z tyłu kolejka płacących



Na promie od razu ruszyliśmy robić zdjęcia i pomyśleliśmy, że na czas rejsu pokład z samochodami może być zamknięty. Niestety tak się stało, więc nie mogłem wrócić się po jedzenie i komputer. Trzeba było przesiedzieć te 4 godziny na głodniaka i nie mogąc zrobić tego co sobie zaplanowałem.










Na Lofotach jechaliśmy wzdłuż głównej drogi, a na noc zajechaliśmy do Stamsund, gdzie Ruben zatrzymał się w hostelu. Ja uznałem, że mnie nie stać i rozbiłem się w namiocie w pobliżu.








dotarłem

takie tam norweskie mosty

to drewniane coś, to suszarnia dla ryb




na Lofotach znajduje się dużo piaszczystych plaż

Stamsund




nie wiem o co chodzi z tą gwiazdą





słońce, słońcem(tutaj już nie znika na noc), ale rano potrafi być zimno



Rano okazało się, że hostel nie był aż tak drogi, jak się spodziewałem 160 koron, więc w sumie było mnie stać, ale i tak skorzystałem z hostelowego prysznica, który był na monety.

W hostelu Ruben poznał hindusa, który zaproponował wspólne kupienie mięsa wieloryba, wprost z wytwórni. Ja również złożyłem się i za 90 NOK dostaliśmy 800 gram mięsa. Wyszło po około 15 złotych za porcję. Nasze 2 Ruben usmażył jako steku, w hostelowej kuchni. Muszę przyznać, że nawet pomimo braku przypraw, smakowało świetnie.




Następnie ruszyliśmy w stronę wioski Henningsvær, poleconej mi przez człowieka który zabrał mnie na rodzinnego grilla. Po drodzę zauważyłem plażę Rørvikstranda i postanowiłem się wykąpać w morzu. Było zimne, ale nie była to najzimniejsza woda, w jakiej się zanurzałem.














Początkowo Ruben zaproponował, żeby na noc zajechać do Harstad i na następny dzień do Tromsø, co było zgodne z moim wstępnym planem, jednak kiedy dojeżdżaliśmy stwierdził, że jednak woli dojechać do Tromsø. Postanowiłem nie wysiadać i dotrzeć tam dzień wcześniej.







pomnik poświęcony bitwie o Narwik



częsty widok, czyl wahadło z powodu remontu drogi

Napisałem na grupie Couchsurfingu, czy może ktoś by mnie nie przygarnął (ale oczywiście nikt nie odpowiedział na koniec).

Pod samym Tromsø weszliśmy do najtańszego norweskiego sklepu Rema 1000. Ruben miał sporo butelek do zwrotu. W Norwegii prawie wszystkie butelki i puszki są zwrotne, 1-2,5 korony od sztuki. Wrzuca się je do automatu i dostaje rachunek, który potem przyjmują w kasie podczas zakupów. Po wrzuceniu butelek Rubena, zauważyłem 2 siatki pełne butelek i puszek tuż obok nas. Być może były zostawione dla bezdomnych, lub akurat maszyna nie działała, w każdym bądź razie udało nam się uzyskać dodatkowe 30 NOK. Można było więc zaszaleć z zakupami.
Jeżeli ktoś chce mieć wyjazd totalnie na lumpa, to szukanie butelek i puszek po śmietnikach może być dobrym sposobem na dodatkowy zarobek. Sam tego nie robiłem, ale zaglądając czasem do śmietników, znalezienie towarów zwrotnych nie jest takie trudne.
Po dotarciu Tromsø rozdzieliśmy się, Ruben poszedł do hostelu (dość drogiego), a ja liczyłem, że może ktoś mi odpowie z CS.

Co było dalej? Dowiesz się w kolejnym odcinku „Oby nie w szpitalu”.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Szkocja 2017 VI - Fort William, Loch Lomond

12 ‎lipca 2017 opuściłem wyspę Skye. Dzięki autostopowi dostałem się pod zamek Eilean Donan. Do samego zamku nie wszedłem, ale widoki z zewnątrz wspaniałe. On 12 of July I left the Isle of Skye and hitchhiked to Dornie where the Eilean Donan castle is located. I didn’t enter the castle but the views from the outside were splendid. 

Norwegia 2015 cz IV (Tromsø, Alta i droga do Nordkapp)

To miał być już ostatni wpis z Norwegii, ale ze względu na ilość zdjęć i to, że to już mam przygotowane, postanowiłem go jednak rozbić na 2.