Przejdź do głównej zawartości

Rosja I - Czelabińsk, Jekaterynburg, Perm



Cześć i czołem. Ostatni znów intensywnie podróżowałem i nie było zbytnio czasu, żeby pisać na bieżąco, ale wreszcie coś piszę.



W Rosji bardzo sprawnie działa autostop. Nikomu nie trzeba tłumaczyć o co w tym chodzi i dlaczego podróżuję bez pieniędzy. Kierowcy zwykle szybko się przedstawiają i przechodzą na ty. Można przejechać 5-10 km, ale spokojnie możliwe są przejazdy po 1000 kilometrów dziennie z jednym kierowcą. Rosja jest krajem ogromnym i często jadąc 200 kilometrów po drodze zobaczymy tylko lasy i jadą wieś (są też drogowskazy na inne wsie, ale te są oddalone już bardziej od głównej drogi). Dla ludzi dystans 100 kilometrów oznacza tuż za miastem. Jadąc między miastami widać niekończące się lasy. Sami Rosjanie często mówią, że w miastach nie ma co oglądać, w Rosji ogląda się przyrodę.
Ja w Rosji posługuję się językiem rosyjskim i z tego co mi ludzie mówią, to bez niego jest raczej ciężko, ale myślę, że łatwiej niż w Chinach, gdzie przecież byłem 20 dni i dawałem sobie radę.

Podczas podróży jak ognia unikam tematów bieżącej polityki. Nie da się od tego jednak ucic, bo jeśli rozmawia się z kimś kilka godzin to o czymś trzeba rozmawiać. Sama telewizja rosyjska pokazuje skrajnie odmiennie sytuację na Ukrainie. Gdy oglądałem wiadomości wczoraj to głónym tematem były problemy ludności cywilnej w Ługańsku i Doniecku (jak zwykle w trakcie wojny cywile cierpią najbardziej). Od wielu Rosjan słyszałem, że Rosja jest jaka jest, ale jeśli będzie wojna to za matuszkę pójdą walczyć. Istnieje też przekonanie, że sankcje to problem tylko dla Unii, gdyż w Rosji jest wszystko.

Po przejściu przez Kazachską część granicy ruszyłem ponad kilometr pieszo do rosyjskiego posterunku. Po drodze myślałem, że umrę od ukąszeń komarów, ale wciąż jeszcze żyje. Po dojściu do granicy okazało się, że nie wiedzą co ze mną zrobić, bo chyba nikt tej granicy nie pokonuje pieszo, ale po 10 minutach (gryziony przez komary), zostałem wpuszczony.




Udało mi się zatrzymać samochód po 2-5 minutach i ruszyłem w okolice miasta Kurgan. Tam rozbiłem namiot w lesie. Rankiem ustawiłem się przy drodze, ale po jakiejś połowie godziny, ustawił się koło mnie myśliwy z wypchanymi zwierzętami. Chciałem się od niego oddalić, ale przekonał mnie, żebym postał obok niego, to sobie pogadamy, a może nawet mnie w coś wsadzi. Nie wsadził, ale dał śniadanie, więc zawsze coś. Po dwóch godzinach udało się wreszcie zatrzymać ciężarówkę i to do mojego celu, Czelabińska.




W Czelabińsku dotarłem do mieszkania Poliny i Maxima, którzy zdołali w trakcie mojego krótkiego (wieczornego) pobytu pokazać mi miasto.
Park zwycięstwa






Lenin

miasto przygotowuje się mistrzostw świata w Judo


główny deptak

Wielbłąd- symbol miasta








kwas chlebowy




polski akcent


moi gospodarze


żywy wielbłąd




po obejżeniu filmików z rosyjskich dróg spodziewałem się tego co chwilę, ale widziałem tylko raz stłuczkę

odpoczywaj na Krymie


Rano ruszyłem do Jekaterynburga. Udało mi się dojechać w dwóch samochodach, a mój kierowca Andrej podwiózł mnie prosto pod blok, w którym mieszka Masha (Marysia), wielka fanka polskiego filmu Znachor, którego ja jako totalny ignorant kulturalny nie widziałem, a w Rosji kilka osób mi o tym filmie mówiło.




Marysia zabrała mnie na świetny rowerowy wypad wokół miasta, a potem nad jezioro.





opuszczony szpital

moja gospodyni, a za nią nigdy nie dokończona, wieża telewizyjna





cyrk

krym



Pałac Prezydencki

sztuka






założyciele miasta








tu zabito cara (chyba). Cerkiew jak bardz wiele z nichw Rosji, to dość świeża rekonstrukcja







Swierdłow -  do niedawna od niego, miasto nazywało się Swierdłowsk



o wojnie w Afganistanie













Na drugi dzień zwiedzałem miasto samemu, ale chodząc po nim zauważyłem, że widziałem już chyba wszystko dzień wcześniej.





























Kolejnym kierunkiem, w którym ruszyłem był Perm. Dojechałem tam, w około 6-7 samochodach. Był to pierwszy tak zimny dzień, w którym było tak zimno. Przez cały dzień temperatura nie przekroczyła 13 stopni, a ja z rana ubrałem się jakby to tylko miało być tymczasowo. Tego dnia przejechałem z Azji do Europy, ale nie zauważyłem, żadnego fajnego znaku, który by to potwierdzał.






zimno mi








W Permie ugościł mnie Aleksander, razem ze swoją żoną Darią, oraz malutkim synem Jarosławem. Jedną z fajnych rzeczy w mieście jest zielona linia, która prowadzi po wszystkich zbytkach miasta.











pomnik słonych uszek - potrawy

zielona linia





galeria sztuki


Kama








Miasto między 40, a 57 rokiem nosiło nazwę Molotov


Qingdao jest miastem partnerskim










wojskowe muzeum









Pałac Kultury im Lenina







Tekstu nie tak dużo, ale za to tyle obrazków dziś. CDN.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Norwegia 2015 cz III (Trondheim, Bodø, Lofoty)

W piątek 3 lipca około 15:30 dotarłem do Trondheim. Zostałem wysadzony w samym centrum i teoretycznie mogłem pozwiedzać jeszcze tego samego dnia miasto, ale byłem potwornie zmęczony.

Szkocja 2017 VI - Fort William, Loch Lomond

12 ‎lipca 2017 opuściłem wyspę Skye. Dzięki autostopowi dostałem się pod zamek Eilean Donan. Do samego zamku nie wszedłem, ale widoki z zewnątrz wspaniałe. On 12 of July I left the Isle of Skye and hitchhiked to Dornie where the Eilean Donan castle is located. I didn’t enter the castle but the views from the outside were splendid. 

Norwegia 2015 cz IV (Tromsø, Alta i droga do Nordkapp)

To miał być już ostatni wpis z Norwegii, ale ze względu na ilość zdjęć i to, że to już mam przygotowane, postanowiłem go jednak rozbić na 2.