W
poprzedniej części zapomniałem wspomnieć o jednej rzeczy. Otóż
w rosyjskich cerkwiach zabronione jest robienie zdjęć, więc jeżeli
widzicie jakieś to wiedzcie, że to na nielegalu ( J.. na 100%). Do
tego co ciekawe, żeby wejść mężczyzna musi mieć długie
spodnie, a kobieta, chustkę we włosach, ale kobiecie wolno wejść
w najkrótszej spódniczce, czy sukience. No, ale dobra to mało
ważne.
Z Permi ruszyłem łapać stopa w
stronę Kazania. Tu zaskoczyła mnie odległość na tablicy, bo
google pokazywało ponad 500, a droga prawie 700. Okazało się, że
główna droga na Kazań poprowadzona jest trochę w inny sposób. Mimo to część drogowskazów
pokazywała mniejsze, a część te właściwe – dłuższe.
|
Miasta rosyjskie podzielone są na rejony i dość często zdarza się, że mają one takie nazwy jak Leninski |
W trakcie podróży jechałem chyba w 20 samochodach. Często
po 10, 20 kilometrów. Tu też doświadczyłem różnego odczuwania
dystansu, bo jeden z kierowców, wahał się, czy mnie zabrać, bo
jedzie nie w tę stronę, ale powiedziałem, żeby mnie zabrał do
skrzyżowania, a tu okazało się, że przejechałem z nim z 80
kilometrów. Kiedy wysiadłem z tego samochodu dopadł mnie
gigantyczny deszcz. Udało mi się znaleźć niedrogi przydrożny bar
i zjeść w nim coś na szybko, ale powoli zacząłem wątpić, że
uda mi się dotrzeć na noc do Kazania.
|
pleck zdążył mocno namonąć, zanim zdążyłem założyć na niego pokrowiec Na szczęscie wszystkie rzczy trzymam w torbach foliowych, więc pozostały suche. |
Na szczęście po
dwóch kolejnych kierowcach, udało mi się trafić na kierowcę
ciężarówki, który planował spędzić noc na obwodnicy Kazania.
Kiedy jednak dotarłem na obwodnicę miasta było po 23(a po drodze
dostałem 2 dodatkowe godziny, dzięki zmianie strefy czasowej) i nie
było szans na autobus do miasta. Po rozmowach z moimi gospodarzami,
których próbowałem przekonać, że przyjadę rano i prześpię się
w namiocie, skorzystałem z taksówki, która kosztowała mnie całe
250 rubli (22 złote).
|
w tym jechałem |
Moim gospodarzem w Kazaniu był Andrey.
Na dzień następny pomógł mi załatwić formalność rejestracji
wizy (poszliśmy do hostelu i zapłaciłem, za nocleg), oraz pokazał
mi miasto – stolicę Republiki Tatarstanu.
Miasto bardzo ładne, ale to sami
zobaczycie na zdjeciach. Z ciekawostek jest to jedno zniewielu miast w Rosji, gdzie można się dowiedzieć na przystanku o trasie autobusu, do tego w środkach komunikacji publicznej informacja jest w trzech językach - rosyjskim, tatarskim i angielskim. Na to i to jak miasto jest zadbane wpływ miała odbywająca sie tam Uniwersjada, na którą odnowiono wiele rzeczy w mieście.
|
główny deptak w mieście |
|
kreml |
|
pierwszy raz w życiu, wchodząc do meczetu, zamiast zdjąć buty musiałem założyć torebki foliowe - prawie jak w szpitalu. Za to nie wpuszczają turystów na poziom dla modlitwy |
|
tu też mają swoją piarmidę |
|
jedzenie - nie jakieś tanie okło 30 złotych |
|
rzeźba |
|
łuk o fajnych właściwościach akustycznych - można ze sobą rozmawiać stojąc na jego końcach będąc odwóconymi plecami |
|
Lenin przed siedzibą władz Tatarstanu |
|
lekko kiczowata współczesna achitektura |
|
Nabrzeże - milion latarni, zero ławek |
|
Metro |
|
sufit w Kazańskim metrze |
|
to podobno tatarskie |
|
i to też - tylko to jest słodkie |
|
wygląda jak latarania morska, ale to minaret |
Po zwiedzeniu miasta nie miałem już
za bardzo siły na cokolwiek, więc odpoczywałem. Następnego dnia
rano pojechaliśmy odebrać potwierdzenie mojej rejestracji, a potem
ja ruszyłem w stronę Niżnego Nowogrodu.
Tu wystałem się
strasznie długo, ale w końcu udało mi się trafić do ciężarówki
jadącej przez to miasto.
|
złoty standard |
|
jedzenie na postoju dla kierowców - okło 15- 20 złotych |
W Niżnym
spotkałem się z Anżelą i jej ogromną ekipą znajomych. Po
wspólnej kolacji u jej koleżanki Sviety, zostałem wysłany na noc
do domu Mariny.
Nazajutrz Marina i Aleksey pokazali mi miasto. Udało
mi się przyjechać do Niżnego w dzień restauracji. Każda osoba
mogła zgłosić na ten dzień restauracje i sprzedawać swoje
jedzenie na ulicach.
By dojechać do centrum musieliśmy użyć
tramwaju. Nigdy jeszcze nie jechałem po tak nierównych torach, jak
podczas przejazdu przez most. Tramwaj po prostu skakał,a jechaliśmy
może 20 km/h. No, ale przeżycie niezapomniane.
Moi
przewodnicy pokazali mi główną ulicę miasta, potem kreml, a
następnie udaliśmy się na kolejkę linową nad Wołgą, łączącą
Niżny z miastem Bor.
|
główny deptak |
|
tu robią pieniądze, albo robili kiedyś |
|
dzień restauracyjny |
|
kreml |
|
kolejka do linowej kolejki |
|
hura |
|
Bor |
|
uczą tu polskiego |
|
śmieszne autobusiki |
Potem zaczęli dołączać do nas
kolejni znajomi, a na koniec dnia wybraliśmy się na wspólne
jedzenie arbuza z widokami na rzeki (Okę i Wołgę).
|
tu też resturacje |
|
rzeczny dworzec |
|
zrzuta na arbuza |
|
to dobra miejscówka na zjedzenie arbuza |
Drugą noc
spędziłem w mieszkaniu Anżeli, a rankiem ruszyłem w stronę
Moskwy. Nastałem się ponad 3 godziny, ale udało mi się złapać
bezpośredniego stopa do stolicy.
|
Lenin mówi do zobaczenia |
Tą ulicą w Kazaniu to będę się pysznił jeszcze długo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam