Przejdź do głównej zawartości

Filipiny I

Ahoj przygodo. Pozdrawiam was z Boracay, z Filipin.
Jak moje wrażenia o Filipinach? Hm. Przede wszystkim przyjeżdżając tu należy się przyzwyczaić do tego, że ludzie się tu w żaden sposób nie spieszą. Autobusy i inne temu podobne odjeżdżają kiedy chcą, a chcą ruszać wtedy, kiedy zbierze się komplet. Komplet? No tak jeszcze jedno. Zapomnijcie o przepisach bhp i innych podobnych normach. Jeepney(tutejszy busik, najtańsza forma podróży) ma pojemność nieograniczoną. Zawsze można się zaczepić z tyłu, a nawet pojechać na dachu. Co więcej zapomnijcie o informacji którędy co jedzie. Zapomnijcie też o  przystankach. Jeepnay zatrzyma się tam, gdzie ktoś będzie chciał go zatrzymać. Także, dla osoby nieznającej miejsca, jest naprawdę trudno połapać się w tym wszystkim. Do tego dochodzą takie rzeczy, jak opłaty terminalowe i klimatyczne przy kupnie biletu na prom (najwyraźniej nie da się tego zrobić w jednym bilecie). Swoją drogą promy pomimo rozkładu i tak odpływają kiedy chcą.
Miejscowym najwyraźniej to nie przeszkadza. Oni się nie spieszą. Mój host z Dasmarinas pod Manilą chodzi tak wolno, że ja nie potrafię tak wolno. Po jakimś czasie zauważyłem, że oni tutaj tak wszyscy. Nawet w dzielnicy biznesowej Manili wszyscy chodzą sobie powolnym spacerowym kroczkiem.
No, ale trzeba przyznać że ludzie tutaj są wyraźnie zadowoleni i trzeba ich powolność uznać jako atut. Wiele razy słyszałem, że Warszawiacy wszędzie pędzą i przez ostatnich parę dni przekonałem się o tym o wiele bardziej, niż w jakimkolwiek innym momencie swego życia.

No dobra, to teraz opowiem co robiłem na Filipinach. Po przylocie późnym wieczorem,opóźnionym o dobrą godzinę zetknąłem się z naprawdę mocnym deszczem i już zacząłem się obawiać tej złowrogiej pory deszczowej, ale jak do tej pory to jedyny poważny deszcz jaki doświadczyłem.

Mój gospodarz Jhobel mieszka w małym dwupokojowym mieszkaniu, w 5 osób. W tym w jednym pokoju się śpi, a drugi to kuchnio-jadalnio-salon. W łazience kibelek oraz wiadro do polewania i dziura. Za to w sypialni jest klimatyzacja.
sypialnia - mi gościowi dostało się łóżko

sklepik w okolicy

jeepney

jeepney w środku. Zwykle nie jest tak pusto







Następnego dnia rano udaliśmy się do domu pierwszego prezydenta Filipin. Tradycyjnie w tego typu miejscach dowiedziałem się jakim samochodem jeździł, jakie nosił, ale znacznie mniej o jego zasługach dla kraju.

dom pierwszego prezydenta Filipin - Emilio Aguinaldo


Następnie udaliśmy się do Manili. Podczas jednej z przesiadek rzucił mi się w oczy widok dzieci śpiących przy ulicach. Od robienia zdjęć się powstrzymałem.

Stara część Manili nie jest zbyt ciekawa. Sporo budynków jest w stanie częściowego rozpadu od czasów II wojny światowej. Biznesowa część Manili to nowoczesne wysokie wieżowce.


skansen
China Town
chińska zupa śmieciowa - chyba z 10 rodzajów mięsa w środku




jelito pieczone




Mój gospodarz proponował mi, przed moim przyjazdem, wyjście na górę Pico de Loro. Niestety, ostatecznie, nic z tego nie wyszło, gdyż on sam nigdy tam nie był. Ja się strasznie napaliłem, ale no cóż trudno. Pewnie i tak bym się strasznie wkurzał, gybym musiał chodzić w jego tempie w górach.
pod domem Jhobela





Następnego dnia wybraliśmy się do Tagaytay, gdzie rozciąga się widok na jezioro, pośrodku którego znajduje się wulkan, a w nim też jezioro (choć tego już nie było widać).




24 maja ruszyłem sam by przedostać się statkiem na wyspę Mindoro. O tym, że statek nie był na czas oraz o innych rzeczach napisałem już wcześniej.
Filipińskie śniadanie





Statek zakończył swoją podróż na plaży White Beach koło Porto Galera. Po pobycie na plaży i posiłku.....


Właśnie jedzenie. Jest tanie... bardzo bardzo tanie. Za 10 złotych można spokojnie najeść się na cały dzień,a myślę, że można i taniej, ale skoro jest tak tanio, to ja niespecjalnie oszczędzam.


Także po posiłku postanowiłem ruszyć przez wyspę by dotrzeć do portu w Roxas. Okazało się, że autostop jest możliwy, ale tu każdy potencjalnie jest kierowcą autobusu. Każdy chętnie przygarnie dodatkowego pasażera, jeśli zapłaci,a że biały to na pewno sra pieniędzmi, więc można mu sypnąć ceną z kosmosu. Ponieważ w pewnym momencie nie było, już żadnego autobusu w jednym miescu. Zdecydowałem się, po rozmowie z około 30-50 motocyklistami, skorzystać z usług jednego, któy ze trasę 50 kilometrów chciał 300 PHP( 20 złotych). W sumie ciekawa przygoda, ale jazda na takiej motorynce, która chyba jechała tą trasę w godzinę, z wielkim plecakiem, jakoś strasznie przyjemna nie była. Za to widok zachodzącego słońca, w górach, nad morzem, był świetny.
kierowca i motor



Następnie z Calapan udało mi się namierzyć bus, który jechał z portu do portu Roxas. Za ponad 100km zapłaciłem 180 PHP (kilkanaście złotych), ale busik był pełen do tego ktoś jechał na dachu. Pełen znaczy, że na 3 siedzeniach siedziały 4 osoby. Ogólnie w środku 19.

O 2 w nocy udało mi się dotrzeć na prom do Cataclan. Ten płynął całą noc, a pod sam koniec chyba z godzinę stał przed portem. Ostatecznie jednak dopłynąłem i ruszyłem na Boracay. Tutaj łódka kosztowała tylko 25 php, ale opłaty portowe 175. hm?????

Po dopłynięciu na najbardziej turystyczną wysepkę na Filipinach, idąc i odganiając się od trójkołowych motorków poznałem pewnego Anglika (Alec, Alex nie jestem pewien), w każdym razie znaleźliśmy nocleg, gdzie zapłaciliśmy 250 php za noc( w jedno osobowych pokojach). Ja początkowo chciałem spać w namiocie, ale ta cena jest porównywalna z jakąś przechowalnią bagażu (a mam go wciąż za dużo). Mimo, że daleko od plaży( ze 20 minut) to jest prysznic ,  a w pokoju wiatrak.




Uff żyję
 

Także tyle na dziś pozdro z Boracay.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Norwegia 2015 cz III (Trondheim, Bodø, Lofoty)

W piątek 3 lipca około 15:30 dotarłem do Trondheim. Zostałem wysadzony w samym centrum i teoretycznie mogłem pozwiedzać jeszcze tego samego dnia miasto, ale byłem potwornie zmęczony.

Szkocja 2017 VI - Fort William, Loch Lomond

12 ‎lipca 2017 opuściłem wyspę Skye. Dzięki autostopowi dostałem się pod zamek Eilean Donan. Do samego zamku nie wszedłem, ale widoki z zewnątrz wspaniałe. On 12 of July I left the Isle of Skye and hitchhiked to Dornie where the Eilean Donan castle is located. I didn’t enter the castle but the views from the outside were splendid. 

Norwegia 2015 cz IV (Tromsø, Alta i droga do Nordkapp)

To miał być już ostatni wpis z Norwegii, ale ze względu na ilość zdjęć i to, że to już mam przygotowane, postanowiłem go jednak rozbić na 2.