Przejdź do głównej zawartości

Hong Kong cz. II



Cześć. Wiecie co? Jeszcze żyję, ale trochę nie miałem dostępu do sieci w Manili. No, ale najpierw skończę o Hong Kongu.
W pierwszym wpisie zapomniałem napisać, że gdy tylko wysiadłem z autobusu z plecakiem zaatakowali w moją stronę szalony tłum Hindusów/Pakistańczyków, którzy za wszelką cenę proponowali mi pokój, usługi krawieckie, albo kopie rolexów(Hellooo maj frrend, aj hewe gut rrrum for juu). Do tego po wejściu do jakiekolwiek sklepu, metra itp(a właściwie to zawsze wchodząc gdzieś) uderza różnica pomiędzy zimnym suchym powietrzem z klimy,a gorącym wilgotnym na zewnątrz. No to tak źle tam.... Nie no jest ekstra mi się podobało już sama atmosfera tego miasta. Trudno to opisać, ale po prostu miałem radochę z samego przebywania w Hong Kongu.
Ogólnie Hongkong jest raczej tani, jedynie transport publiczny kosztował mnie trochę, ale to dlatego, że mieszkanie, w którym byłem ugoszczony znajdowało się w Tin Shai Wai około 25 kilometrów od centrum, ale za to na 30 piętrze.
Widok z okna

Czyli w HK ogólnie strasznie mi się podobało, ale do zwiedzenia zostało mi jeszcze sporo i chetnie wroce, no może jednak napiszę co zrobiłem 2 i 3 dnia.

No jednak najpierw napiszę, że 1 dnia zjadłem zupę z pierogami z krewetek. Nie mam fotek, ale później postaram się, żeby mojego prawie-jak-instagrama nie zabrakło.

Dnia 2 najpierw obszedłem szlak kultury lokalnego klanu, a następnie udałem się w okolicę  do świątyni Wang Tai Sin. Było fajnie, serio.








A potem do ogrodu Nan Lian też było fajnie

 







 Następnie wybrałem się na Kawloon by przejść się przez różne targi uliczne, niektóre bardzo mocno przypominające Stadion X-lecia.





 
polski akcent



kadzidelka w pewnej swiatyni






bambusowe rusztowania











Kolejnym moim celem miał być najwyższy szczyt wyspy Hongkong, Victoria Peak. Niby dojeżdża tam kolejka, no ale żeby sam nie wszedł. Pod koniec drogi dopadł mnie deszcz. Naprawdę mocny i utknąłem na godzinę.

Co do samych deszczy, to w trakcie mojego pobytu padał głównie kapuśniaczek, ale właśnie jak wtedy zaczęło padać, to nie dało się iść(zwłaszcza, że nie najlepsze buty założyłem). Do tego przy tak ciepłych temperaturach (około 30 C). Dość ciężko jest siedzieć w kurtce. Tubylcy zdecydowanie preferują parasole. Przy wejściach do budynków są nawet specjalne pokrowce na mokre parasole. Do tego pełno chodników z dachem na poziomie pierwszego piętra, nie to że kładki można przejść w centrum w ten sposób można przejść ze kilometr, dwa.
No dobra po wejściu szlakiem na victoria peak okazało się, że wcale nie jestem na szczycie tylko przy centrum handlowym z punktem widokowym. Obok odchodził jednak szlak, więc poszedłem jednak nie prowadził na szczyt tylko wokół góry.








`
Ostatecznie, kiedy obszedłem górę udało mi się znaleźć drogę w górę, jednak nie zdążyłem już tam wejść, żeby spotkać się z Ericą i razem zobaczyć różne części HK nocą.








 Trzeciego dnia Erica zaproponowała mi wybranie w pewne miejsce, ale z powodu  deszczowej pogody i mojego zmęczenia postanowiłem sobie po prostu posiedzieć na mieście i pojechać na lotnisko.





kladka
 Dużym zaskoczeniem dla mnie na lotnisku okazało się być to, że ceny są zbliżone do tych w innych częściach miasta. Lotnisko to po prostu kolejne centrum handlowe. Z ciekawostek to po odprawie do bramek jedzie się pociągiem. Potem już lot Filipińskimi linami lotniczym i pierwsze zderzenie z faktem, że Filipińczycy się nie śpieszą. Samolot opóźniony około godzin
jedzenie na lotnisku za 27 HKD ~ 10PLN. (wbrew perspektywie zdjecia duzo tego bylo)



Reszta zdjec tutaj: https://picasaweb.google.com/106266974208367148420/2014AzjaHongKong?noredirect=1
Troche bez polskich znakow, ale zaczalem pisac na swoim laptopie, ale teraz korzystam z kafejkowego kompa. pozdro obczajcie pikasowe foty, sa extra.


Komentarze

  1. Hej : ) Trzymam kciuki no i "oby nie w szpitalu" : )
    Co to za jedzonko? http://3.bp.blogspot.com/-dagRU-i1Ndk/U39KtB-1b0I/AAAAAAAAZ_0/3wpHfcG16zU/s1600/DSC07132.jpg : )

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj. Jestem pod ogromnym wrażeniem Twojej wyprawy. Pod wieloma względami, ambitnego planu, odwagi. Jest też nutka zazdrości z powodu wspaniałej przygody, jaką jest Twoja wyprawa.
    Lekki zgrzyt poczułem czytając sformułowanie "strasznie mi się podobało. Jak dla mnie słowo "strasznie" wyklucza "podobało", a bardziej odpowiednie byłoby słówko "bardzo". Jest to jednak moja subiektywna ocena, a ja sam jestem z trochę innej epoki, gdy stosowało się mniej skrótów i inne były znaczenia wielu słów.
    Będę starał się obserwować Twojego bloga w miarę na bieżąco.
    Pozdrawiam ciepło.
    Kuzyn (brat, chociaż cioteczny) Mariusz (ten od wesela z grudnia zeszłego roku).

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Norwegia 2015 cz III (Trondheim, Bodø, Lofoty)

W piątek 3 lipca około 15:30 dotarłem do Trondheim. Zostałem wysadzony w samym centrum i teoretycznie mogłem pozwiedzać jeszcze tego samego dnia miasto, ale byłem potwornie zmęczony.

Szkocja 2017 VI - Fort William, Loch Lomond

12 ‎lipca 2017 opuściłem wyspę Skye. Dzięki autostopowi dostałem się pod zamek Eilean Donan. Do samego zamku nie wszedłem, ale widoki z zewnątrz wspaniałe. On 12 of July I left the Isle of Skye and hitchhiked to Dornie where the Eilean Donan castle is located. I didn’t enter the castle but the views from the outside were splendid. 

Norwegia 2015 cz IV (Tromsø, Alta i droga do Nordkapp)

To miał być już ostatni wpis z Norwegii, ale ze względu na ilość zdjęć i to, że to już mam przygotowane, postanowiłem go jednak rozbić na 2.